sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział 1

Rozdział 1
(czyli ecie-pecie o Hermionie i najbliższych tygodniach w szkole)


     13 września, 7 klasa Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwartu. Hermiona siedziała na kanapie w swoim osobnym dormitorium i przeglądała swój pamiętnik z pierwszych klas ze zdjęciami. Piąta klasa. Malfoy nazwał ją szlamą. Który to już raz? Teraz już nawet tego nie zapisywała.  Przyzwyczaiła się. Średnio raz na miesiąc Ślizgoni tak ją przezywali. Pamiętała, co przeżywała w drugiej klasie, gdy po raz pierwszy została tak nazwana. Chociaż Pancy ją przeprosiła i nawet zaczęły ze sobą normalnie rozmawiać… Przewróciła kartki dziennika na wyżalenia i skargi na Malfoya. ,, Jak on mógł? I on należy do arystokracji?!? Co za cham!(…)” Tak wtedy pisała. Papier był pogięty od łez. Ale w ciągu tych lat były też wesołe zdarzenia. Na przykład zdobycie kamienia filozofów, albo jak z Hagridem opiekowali się przeróżnymi stworzeniami. Gdy uwolnili Syriusza.  Wieka szkoda, że Bellatrix go zabiła… Nawet nie mieli, kogo pochować… Harry dotąd nie do końca otrząsnął się  z traumy. Herm żałowała go z całego serca. Teraz randkował z wieloma dziewczynami, ale często się z nimi kłócił. I co wtedy robił? Miona, jako najlepsza przyjaciółka zawsze przyjmowała go z otwartymi ramionami. Wyżalał jej się i zasypiał z głową na jej kolanach. Czasem zastanawiała się czy nie łączy ich coś większego, ale odrzucała tę myśl.





Teraz miała ważniejsze sprawy do obmyślenia. Po pierwsze: była jedną z prefektów naczelnych i razem z Pancy miały do opracowania regulamin zajęć dodatkowych z przygotowania do nauczania w szkołach i przedszkolach oraz z przemawiania do większej liczby osób. Typowa psychologia i przygotowania do zawodów. Po drugie: niedługo będzie bal z okazji rozpoczęcia roku czy czegoś tam równie banalnego, Herm nie pamiętała z jakiej okazji. Wiedziała, że musi zaprojektować stroje dla prefektek z czterech domów. Wyszły jej naprawdę dobrze. Zazdrościła Pancy, że taką suknię jej zaprojektowała, ale nie mogła, po prostu nie mogła tego zmienić, bo w kwestii stroju zawsze była fair.
Prefektkami były: Hanna Abbott z Hufflepuffu, Cho Chang z Ravenclawu, Pansy Parkinson i Astoria Greengrass ze Slyterinu i  Hermiona  i Ginny z Gryfindoru. Herm i Pansy były prefektkami  naczelnymi a Gin i Astoria zwykłymi, bo ,,Prefektom naczelnym potrzebna jest pomoc.’’- słowa Mcgonnagall. Gin i Astoria same zaprojektowały sobie stroje i Miona ich jeszcze nie widziała.  Oprócz dziewczyn prefektami byli też chłopcy.  Po jednym z każdego domu. Ernie Macmillan z Hufflepuffu, Terry Boot  z Ravenclawu, Draco Malfoy  ze Slyterinu i Ronald Weasley z Gryfindoru. Chłopcy też mieli się jakoś ubrać, ale Herm nie zawracała sobie tym głowy. 

                                                      ***
- Ginny? – Hermiona otworzyła drzwi od jej dormitorium.   Stała w niej Gin z projektami jej i Astorii sukienek.  Stanęło na tym, że Gin ma bordową suknię na dole trochę podobną do Cho (Rav.), a Astoria zieloną  trochę taką jak Pancy tylko górę miała z długimi rękawami i pozmieniane ozdobienia.
Herm paroma zaklęciami zaczarowała materiały i miarki, by zmierzyły dziewczyny i uszyły suknie na miarę. Parę sekund później do pokoju Herm wpadła wkurzona Pancy, wrzeszcząc, że nawet spokojnie odpocząć nie można, bo zaraz przylatują miarki i zaczynają ją mierzyć, nie wiadomo po jakiego grzyba.

                                           ***

,,           Panno Granger,                                                                                                                                                                                                                                      
uprzejmie proszę o zejście do pokoju dyrektora. Czekamy za 10 minut.                                                                                                                                                                                                                                                                        Z poważaniem, Minerwa McGonnagal  ’’
Czy naprawdę nie może mieć ani chwili relaksującej kąpieli, posiedzieć w wannie i mieć święty spokój? O  Salazarze!!! Wściekła Herm wyszła z łazienki perfektów w samej bieliźnie i z szlafroczkiem na ręce, weszła do pokoju i … Kogo tam zastała??? (Możecie się domyślić)  
Na środku pokoju siedzieli: Pancy, Astoria, Blaise Zabinni, Teodor Nott i (o zgrozo) Draco Malfoy…  Stała oszołomiona przez 5 sekund, a potem zauważyła, na co patrzy się męska część grupy, w panice zarzuciła na siebie szlafrok i w ułamku sekundy jej już tam nie było. Wbiegła do łazienki, przebrała się, stanęła w drzwiach by sprawdzić czy nadal tam są i teleportowała się przed gabinet Dumbledora.
- Witam panno Granger. Proszę usiąść.
- Dzień dobry pani profesor, panie profesorze.- Herm pamiętała o manierach, bo w końcu jest prefekt naczelną i jeśli chce zostać wyróżniona na koniec roku, musi się starać.
- Panno Granger, zapewne wie pani, że poszukujemy horkruksów.- Herm kiwnęła głową.- Mało osób w szkole o tym wie i wolałbym żeby to się nie zmieniło.- dyrektor kontynuował.- Podejrzewam, że jeden z nich znajduje się nad morzem, w Chorwackim mieście Zadar. Myślę, że wskazówkę można znaleźć w mieście Bibinio, parę kilometrów od Zadaru, ale nie jestem pewien. W każdym razie w tamtej okolicy. Chciałbym, żebyś pojechała tam z Harrym i poszukała informacji na temat horkruksa.
- A lekcje?- Herm nie wytrzymała i przerwała dyrektorowi.
- Nie będzie pani tylko trzy dni. Nie będzie to długa nieobecność. Zgadza się pani?
- Tak.
- Wspaniale. Wyjedziecie za dwa dni w piątek wcześnie rano. Wrócicie dwa dni przed balem. Dobrze?
- Tak.
- Jeszcze jedno. Mogłaby pani tego nie rozpowiadać? Dla niewtajemniczonych pojechałaś do rodziców na pogrzeb.- dyrektorowi wyraźnie na tym zależało.
- Dobrze.
- To wszystko.
- Do widzenia.- Herm wyszła. Nie wiedziała co o tym myśleć.  Za nie cały tydzień ma wyjechać? Doszła do korytarza, w którym było przejście do łazienki prefektów, skąd można było się dostać do dormitorium. Rozmyślenia przerwał Draco Malfoy. Czy ona była na niego skazana?! Za jakie grzechy?
- O! Granger.- uśmiechnął się szelmowsko-  Fajny stanik.
- Odczep się.
- Majtki też fajne.
- Odwal się idioto.
- Co tak ostro? A właściwie: nosisz taką seksowną bieliznę?
- A co nie można?  A teraz sorry, ale nie chcę marnować swojego cennego czasu na ciebie!
- Oj weź. Ja chcę pogadać.
- Pocałuj mnie w dupę.
- Ok.
- Spierdalaj!- Popchnęła go na ścianę i odbiegła w stronę portretu jednego z najwybitniejszych perfektów.  Po chwili była u siebie. Draco uśmiechnął się pod nosem.

                                         ***

- Hermiona! Hermiona! – Czy oni wszyscy muszą jej zawracać głowę? Przecież teraz się uczy! Ginny.
- Co?- pytanie zabrzmiało trochę za bardzo ostro.
- Oj, sorry jeśli ci przeszkadzam.- Gin zrobiła smutną minkę. I jak jej nie kochać?
- Nie, spoko. O co chodzi?
- No, bo wiesz, że szaleje na punkcie Harrego? I właśnie m właśnie my….
- Na Salazara Ginny powiesz mi w końcu czy nie?
- Chodzimy ze sobą!!!!- uradowana Ginny zaczęła skakać po łóżku Herm.
- No nareszcie…
- Co mówiłaś?
- Nie, nic. To dobrze że jesteście razem.
- No, też tak sądzę. Ale Harry mówił, że musi wyjechać… Za dwa dni. To może to uczcimy? To znaczy to, że jesteśmy razem.
- Oj, sorry Gin, ale wyjeżdżam, bo Dum… Rodzice mnie prosili, żebym przyjechała na pogrzeb cioci…
- Przykro mi…
- Czemu?
- No, ciocia ci umarła.
- A, no tak… Czemu Harry wyjeżdża?
- W sumie to mi nie powiedział, ale chyba ktoś z ministerstwa prosił żeby się z nim spotkać.

                                    ***

- Cześć.
- Hej.
- Pakujesz się już? Przecież jeszcze dwa dni.
- Wiem Harry, ale wolę mieć wszystko spakowane, a nie pakować na ostatnią chwilę.- spojrzała na niego z ukosa. Uśmiechnęła się. Wyszczerzył się do niej i wychodząc niechcący przewrócił kosz z praniem.
- Harry, ty idioto!
- Też cię kocham.
Zostało jeszcze mało czasu do wyjazdu. Chodziła na lekcje normalnie. Dracona unikała jak zawsze. Miała zadane wypracowanie o wilkołakach na dwie rolki pergaminu. Na pytanie: ,,Ale przecież już to mieliśmy. Profesorze nie możemy napisać o czymś innym?’’ Snape odpowiedział: ,, Minus pięć punktów dla Gryffindoru’’.  Typowa kwestia. Prawie na każdej lekcji odejmuje punkty gryfonom. Opuściła dzisiaj Transmutację, poszła do skrzydła szpitalnego. Ból głowy i mdłości.
- Hej!
- Cześć Ron! Jak tam?
- Hermiona, pomogłabyś mi z tym wypracowaniem?- Nie! Nie! Nie! Chciałaby tak powiedzieć.
- Ron, przepraszam, ale wyjeżdżam do cioci na pogrzeb. Powinieneś sam zacząć sobie radzić.
- Ale możesz przecież zabrać moje wypracowanie ze sobą.- Co za cham!
- Mówiłeś, że miałam ci tylko pomóc. Bądź poważny i napisz to durne wypracowanie sam. Jak nie umiesz sobie radzić to nie mój problem.
- Hermiona, proszę. Wiesz, że mam mecz i nie mam czasu na głupią pracę…
- Ronald! TY nie masz czasu, a ja mam mieć?!? Powiedziałam NIE! Pod koniec nauki w Hogwarcie powinieneś jednak coś umieć! Najwyżej na mecz się spóźnisz. A jeśli tego nie odrobisz, będziesz do końca roku odrabiał punkty dla Gryffindoru! Zrozumiano?   A teraz przepraszam, mam ważniejsze sprawy na głowie.
Hermiona poszła do swojego pokoju i… Nie… Ja, ja, nie wierzę!

//
Nox Granger

Angel Nox=Cornelia Granger założyłam 2 konto, bo tamta nazwa była… dziecinna?

Nox kochani. Do zobaczenia przy następnym rozdziale. A jak 1 rozdział? Może być???