Hermiona
związała włosy w kok i ubrana w wygodny strój wyszła z Harrym z hotelu.
W ciemnym zaułku teleportowali się przed
wejście do jaskini. Była to ciemna szpara w skale, którą schodziło się w
dół. Zeszli do ciemnego korytarza.
Wyjęli różdżki i oświetlili sobie drogę. Hermiona pisnęła, gdy zobaczyła
czaszkę przy skalnej ścianie.
- Poczekaj.- powiedziała Miona i rzuciła zaklęcia,
by sprawdzić czy są pułapki. Nic nie wykryła.- Dobra idziemy.
Szli schodami i korytarzem, Hermiona co chwile
sprawdzała pułapki. Doszli do drzwi. Był na nich wyryty wąż.
- Alohomora.- otworzyły się.
- To było łatwe.-powiedział Harry.- Za łatwe.
Za drzwiami czekały na nich dwa posągi
czarodziejów.
- Jak sądzisz Harry? O co chodzi?- powiedziała
Herm, a w tej samej chwili posągi ożyły i zaczęły ich atakować.
- Chyba mamy z nimi walczyć!- krzyknął.
Po 10 minutach posągi rozpadły się na kawałki.
Ruszyli dalej korytarzem.
Szli dobre 10 minut krętym korytarzem, aż doszli do
kamiennych drzwi. Był na nich wyryty wąż. Drugi wąż był na miejscu klamki i
przez niego nie można było otworzyć drzwi.
- Harry? Co robimy? Alohomora.- zaklęcie nie
zadziałało.
- Heszsszasssa… - Hermiona wzdrygnęła się na język
węży. Oba węże poruszyły się i ożyły.
- Redukto.- Hermiona miała nadzieję, że gady
zniknął, ale to na nic…
- Bombarda. Redukto. Confringo!
Węże zbliżały się do Hermiony i Harrego, a ze
sklepienia tunelu zaczęły spełzać następne. Miona rozejrzała się w poszukiwaniu
jakiejś wskazówki jak je pokonać, ale to co zobaczyła przeraziło ją. Pod
skalnymi ścianami leżały kościotrupy. Była też jedna świeża zwłoka-czarno włosa
kobieta. Miała koszulkę z napisem: ,,Odkrywcy Przyrody -
Odkrywamy Jaskinie’’
Herm wyjęła miecz Gryffindora, który dostała w
tajemnicy (wszyscy myśleli, ze zaginął) i zaczęła walczyć z najbliższymi
gadami.
Z sufitu spełzały dziesiątki węży, Harry i Hermiona byli przez nie otoczeni. Po
chwili pierwsze węże plątały się im pod nogami, okręcały się wokół stóp tak, że
zaczynali tracić równowagę.
Gadów ciągle przybywało, próbowali się bronić lecz
było ich za dużo. Harry przemówił w języku węży, ale żaden z nich go nie
słuchał. Spróbował ponownie, ale efekt był przeciwny-jeszcze więcej gadów się
do nich zbliżało.
Hermiona wrzasnęła, gdy jeden z nich ugryzł ją w
nogę, Harrego też pogryzły. Rozejrzała się dookoła. Harry walczył jej mieczem,
ale praktycznie nie mógł już się ruszyć. Jeden z gadów owinął się Hermionie
dookoła bioder, a reszta pełzających na podłodze węży sięgała już jej do kolan.
No świetnie… Utopimy się w wężach. Super śmierć…
Rozglądali się rozpaczliwie za jakimś wyjściem czy
wskazówką, ale zobaczyli tylko skały, skały i dziesiątki strasznych, zielonych
węży. Jeden z gadów owinął się wokół szyi Pottera i ten zaczął się dusić.
Hermionie zrobiło się słabo, pewnie od jadu węża.
Jeden z nich wpełzł jej pod bluzkę, gdzie zaczął gryźć jej skórę. Wrzeszczała i
piszczała, lecz coraz więcej węży okręcało się wokół jej brzucha, klatki
piersiowej, rąk i szyi. Po chwili cała została przykryta przez gady, tylko
twarz została na wierzchu. Węże zaczęły się zacieśniać, czuła się jak w za
mocno związanym gorsecie, dusiła się. Chciała spojrzeć na Harrego, ale szarpał
się tyłem do niej. Zaczęła głośniej krzyczeć, ale nikt jej nie słyszał.
Nagle usłyszała przerażający szept.
Hasszsssassssas
saszisassss seihsasss To Potter. Przynieście mi go
tu. I tą szlamę też. Saszahss.
Po chwili zjawiły się zakapturzone postacie. Węże
rozsypały się w piasek, a Hermiona i Harry upadli na ziemię. Została kopnięta w
brzuch, ktoś zabrał jej różdżkę. Nagle usłyszała trzask i zobaczyła wielki
błysk. Był to Dumbledore.
- Hermiona, zaraz ktoś po ciebie wróci. Ja zabieram
Harrego. Nie bój się.
I już go nie było. Zaraz potem pojawiła się Luna i
Ginny, które złapały ją za rękę, wzięły jej różdżkę i teleportowały się gdzieś.
W trakcie teleportacji ktoś złapał ją za nogę, a gdy wylądowali leżała na ziemi
przygnieciona ciężarem jakiegoś mężczyzny. Usłyszała krzyki Ginny i Luny. Ktoś
rzucił na nią zaklęcie, nie mogła się ruszać, straciła przytomność.
***
Obudziła się. Leżała na kamiennej podłodzie.
Pierwsze co zobaczyła to kraty i łańcuchy na jej rękach, nogach, talii. Była w piwnicy. Obok
leżały przywiązane Ginny i Luna. Też już odzyskały przytomność. Nie miała na sobie
swojego dawnego ubrania, tylko jakąś szmatę na ramiączkach, która sięgała ledwo
do połowy uda. Nie miała na sobie żadnej bielizny. A to znaczyło, że ktoś
musiał ją…
- Proszę, proszę… Zobacz obudziły się.- ktoś stał
za nią i nie widziała go. Z głosu był to mężczyzna.
- Wołamy Pana?- drugi to też chłopak. Tylko nie to…
Gdyby był jeden, można było go pokonać…
- A co ci się tak spieszy? Najpierw trochę się
poznamy.-usłyszała obrzydliwy rechot. Szorstkie ręce chwyciły ją za ramiona i
przygwoździły do ściany. Wrzasnęła. Uderzył ją w twarz. Było ciemno, zobaczyła
tylko jego rysy, ale był silny. Bardzo silny.
- Cicho bądź to nic ci się nie stanie. Ej Garry,
zobacz. Niezła laska.- wbił jej się w usta. Gdy odsunął się, splunęła mu w
twarz. Kopnął ją w brzuch, przewróciła się i krzyknęła najgłośniej jak
potrafiła. Może ktoś usłyszy i zabiorą nas z tego lochu?
Nagle ktoś wpadł do piwnicy.
- Na górę. Za 15 minut przesłuchanie, a jeszcze ja
chcę z nimi porozmawiać.- była to Bellatrix.
Gdy weszli do wielkiego salonu, w którym jedynymi meblami
były krzesła ustawione w półkręgu (jedno z nich największe, bardziej
przypominało tron), a reszta pokoju była wolna, Bellatrix zauważyła coś
przywiązane do boku jednego mężczyzny (tego, co przyprowadził Hermionę, Lunę i
Ginny).
- Czekaj!-wrzasnęła.- Co to jest?!
- Co?
- To co masz u boku?
U boku miał przywiązany miecz Gryffindora.
- Mieczyk tej dziewczyny.-pokazał na Hermionę.-
Wziąłem go sobie razem z innymi jej rzeczami.
Bella machnęła różdżką i wyrwała miecz z jego ręki.
- Crucio!
- Zwariowała! Ja ją złapałem i to mój miecz! Pani
Lastrange!
- Jak śmiesz tak się do mnie zwracać? Wynocha!
Przywiążcie te dwie do poręczy schodów i idźcie
stąd.- uśmiechnęła się do Hermiony.
- My tu sobie pogadamy.
Ginny i Luna wyrywały się, ale zostały przywiązane
zaklęciem do schodów na korytarzu. Bellatrix zamknęła drzwi od salonu. Hermiona
odsunęła się na drugi koniec pokoju.
- Nie uciekaj kochana.- usłyszała wredny śmiech. Po
sekundzie Bella teleportowała się metr od niej.- I tak cię dopadnę.- wysyczała
jej do ucha.- O! Czyż to nie ta szlama? Granger?
Ten miecz leżał w mojej skrytce u Gringotta! Gadaj
jak go zdobyliście?!- przygniotła Herm swoim ciałem i leżała na niej tak, żeby
nie mogła się ruszyć.- Gadaj!
- Ja… Ja n-nic nie wiem… Nie byliśmy w banku…
- Jak go zdobyliście? Ukradliście! Z mojej
skrytki?- wyjęła nuż z kieszeni i jeździła po konturze ust Hermiony.
- Nie wiem nic nie wiem…- Hermiona prawie płakała.
- Ach tak? To może zaraz mi powiesz?- wzięła nuż i
przecięła nim skórę na ręce Hermiony. Potem drugie nacięcie-głębsze. Dziewczyna
wiła się z bólu. Teraz literka R. Teraz U. Następne dwie litery…
- I co? Może jednak mi powiesz?- uśmiechnęła się.
- Ale ja… ja naprawdę nie wiem o co chodzi…-
powiedziała Miona łkając.
Bella znowu zaczęła ciąć jej rękę. Litera A.
Wrzeszczała. Piszczała. Wiła się po podłodze.
Wyrywała się. Walczyła. Czuła tylko straszny ból w ręce. Bolało. Jak cholera.
- N-Nie wiem… Naprawdę.- kolejne nacięcie w ręce.
Ostatnie.
- Masz szczęście, szlamo, ze Czarny Pan chce cię
przesłuchać żywą. Ale tej blizny nigdy nie zmyjesz. Będą wiedzieć z kim mają do
czynienia.- wymamrotała zaklęcie.
***
Gdy Voldemort i śmierciożercy weszli do Sali,
ciągnąc za sobą Lunę i Ginny, Bella stała nad Hermioną i śmiała się szyderczo.
Herm była prawie nieprzytomna. Spojrzała na napis
na ręce…
No tak… Mogła się domyślić… I nie będzie mogła tego
zmazać?
///
Jak Rozdział?
Ktoś tu w ogóle zagląda???
Cornelia
Nox
Hej, natknęłam się na tego bloga przez fejsa i powiem, że całkiem mi się podoba. Jest tylko za duży chaos w akcji i zmianach sytuacji jak dla mnie... No i czasem drobne błędy ortograficzne, ale co tam ;) czekam na dalszy ciąg!
OdpowiedzUsuńKnow-it-all
R ? U ? A? Co to za literki co ? Zormazal bardzo dziwny bo cos nad morzem jaskinia potem cos bardzo przypominający gdy złapali Hermione Harrego i Rona i spartaczyli do Malfoy manor ..... Dzizass chyba sie pogubiłam
OdpowiedzUsuńWiesz, bardzo chciałam żeby hermiona miała bliznę po nożu na ręce...
UsuńAle bardzo nie chciałam żeby z Harrym i Ronem szukali horkruksów....
I nie lubię pisać długo akcję bo sama bym się zanudziła...
Ekstra! Błogosławiony fejs!
OdpowiedzUsuńZajrzyj do mnie: dramionejatymy.blogspot.com
LiVaDenVi
http://dramionejatymy.blogspot.it/2015/06/prolog.html?m=1
UsuńTen link jest pełniejszy.