Rozdział 2
- Draco…
- Hmm…- Draco czytał właśnie książkę.
- Ej! Smoku!
- No czego?!
- Dopiero 17. Wbijamy gdzieś?
- Gdzie?
- No nie wiem. Ja to bym poszedł do Granger drugi raz i bym
jej wytłumaczył, że nic już do niej nie mamy.
- Zabini, ty idioto! A co jeśli znowu będzie w łazience i
wyjdzie w bieliźnie?
- Smoku, oboje wiemy, że akurat to ci nie przeszkadzało.
- Nie. Nie idzemy.
- TY nie idziesz. JA idę.
- Co? Nie. Jeszcze zrobisz z siebie większego durnia.
- No i co? Wiesz, przynajmniej nie będę się gapił na nią gdy
jest w bieliźnie tak jak ktoś tutaj. To idziesz?
- Nienawidzę cię. – Zabini uśmiechnął się pod nosem i
skierował się w stronę drzwi na korytarz.
- Gdzie idziesz? Idziemy łazienką prefektów. Będzie
szybciej.
- Co? Możesz przejść łazienką prosto do dormitorium
Hermiony? I nic mi nie powiedziałeś?!?
***
- Chyba jej nie ma.- powiedział Blaise po 2-minutowym pukaniu
i chciał wracać do pokoju Dracona.
- Na to wygląda.- powiedział Draco, po czym otworzył drzwi i
wszedł do środka.
- A. No tak. Jasne. Głupi ja. Co ja sobie myślałem. Przecież
jak Hermiony nie ma, można tak po prostu do niej wejść.- powiedział Zabini,
wchodząc do pokoju Gryfonki.
- Ładnie się urządziła…- powiedział
Draco, rozglądając się po dormitorium Hermiony w kolorach:
Usiedli na kanapie i wyczarowali ognistą. Po chwili do pokoju weszła panna Granger.
- Zabini? Malfoy?- nazwisko Dracona wycedziła przez zęby- Co
wy tu do diabła robicie?!
Blaise i Draco wstali, a Diabeł podszedł do Herm.
- Sorry Hermiona, nie chcieliśmy, żeby to poprzednie tak
wyszło. Chcieliśmy cię przeprosić. Przez te sześć lat zachowaliśmy się jak
idioci. Przepraszam.- podał jej rękę. Hermiona zaskoczona też podała mu rękę.
Popatrzyła się na Dracona. Chyba miał jej coś powiedzieć, ale właśnie w tej
chwili do dormitorium wpadł Harry i Ron.
- Hermiona? Co ta fretka i jej durny kumpel tu robą?
- Nie twoja sprawa Ron.- Herm nadal była na niego zła.
- Właśnie, że moja. To są ŚLIZGONI i jakbyś nie zauważyła,
przez sześć lat nazywali cię szlamą.
- Naprawdę dzięki za przypomnienie.- Czy on to robi specjalnie???
- To może my już pójdziemy.- Diabeł dał kuksańca Draconowi i
wyszli przez drzwi do łazienki prefektów.
- Czy mi się zdaje czy oni mają połączony pokój z twoim???-
Ronald był wściekły.
- Ron, Malfoy jest prefektem. Też ma łazienkę prefektów. Po
co przyszliście?- popatrzyła na Rona z politowaniem i zwróciła się do Harrego.
- Pożegnać się. No wiesz, bo ja wyjeżdżam do tego
ministerstwa, a ty na pogrzeb… Oboje wyjeżdżamy wcześnie rano..
- A, jasne. Pa Ronald.- niechętnie przytuliła Rudzielca.- Pa
Harry.- jego też przytuliła.
- Do zobaczenia, Hermiona.- powiedział Ron i wyszedł. Harry
puścił jej oko i opuścił jej pokój.
***
Budzik zadzwonił o 5:30.
Czemu tak wcześnie???
Zerwała się z łóżka i pobiegła do łazienki. Szybki prysznic, mycie zębów, pełny makijaż i ubranie-stanik push up, top, jeansy, kurtka skórzana, buty na obcasach i biżuteria. Uśmiechnęła się do siebie w lustrze, puściła oko i uczesała włosy. No, gotowe. Która godzina? Co? 6:30? Za 10 minut mam być na dole!
Zerwała się z łóżka i pobiegła do łazienki. Szybki prysznic, mycie zębów, pełny makijaż i ubranie-stanik push up, top, jeansy, kurtka skórzana, buty na obcasach i biżuteria. Uśmiechnęła się do siebie w lustrze, puściła oko i uczesała włosy. No, gotowe. Która godzina? Co? 6:30? Za 10 minut mam być na dole!
O 6:45 zbiegła na dół. Harry już czekał.
- Pięć minut spóźnienia. Wzorowa uczennica.- wyszczerzył się
do niej.
- Ciii… - uśmiechnęła się.
- Witam panno Granger, panie Potter.- McGonnagal zeszła po
schodach z piętra.- Gotowi? Wspaniale. To do zobaczenia za trzy dni.
- Do widzenia pani profesor.
Wyszli ze szkoły.
- Za 10 minut mamy być na lotnisku. Samolotem będziemy
lecieć trzy godziny.- powiedział Harry.
- Całe szczęście, że wzięłam coś do czytania.
- Kurcze. Wiedziałem, że czegoś zapomniałem… A konkretnie
ile książek wzięłaś?
- Pięć do czytania i tak około piętnaście naukowych… No co? Mogą się przydać.
***
Gdy wyszli poza teren Hogwartu, Harry złapał ją za rękę, poczuła
lekkie mdłości i znaleźli się na lotnisku
w Londynie.
- Uwaga. Samolot do Zadaru, Chorwacja odlatuje za 15 minut.-
przemiłym głosem z głośników zostali poinformowani Harry i Hermiona.- Państwo Brown są proszeni
do samolotu z biletami.
Hermiona podała Harremu fałszywy dowód i bilet po czym
ruszyli w stronę przejścia na dwór.
Piętnaście minut później siedzieli na fotelach i patrzyli na
oddalający się Londyn.
- To jaki jest plan?- zapytała Hermiona po rzuceniu zaklęcia
wyciszającego.
- Musimy dostać się do miejsca ukrycia horkruksa. Jeśli nam
się nie uda, co jest prawdopodobne, to chociaż możemy odnaleźć wskazówki.
Więcej omówimy na miejscu. Sorry Hermiona, wstałem o piątej… Dobranoc.
Herm odchyliła swój fotel do tyłu i wyjęła jedną z książek.
***
(w hotelu)
- Witamy. Oto państwa pokój.- powiedziała recepcjonistka z
akcentem.- Jeśli będą państwo czegoś potrzebowali, proszę zadzwonić.- wskazała
na domofon przy drzwiach.- Tym przyciskiem. Chcą państwo o coś zapytać? W takim
razie do widzenia i życzę miłego pobytu.
Harry i Hermiona zaczęli oglądać apartament.
Salon i kuchnia:
Hermiona rozejrzała się po sypialni.
- Wygląda na to, Harry, że będziesz musiał spać na podłodze.
- Hermiona, te łóżka da się rozłączyć.
- Ładnie tu, prawda?
- Co zjesz na obiad? Może być spaghetti?
- Jasne!
***
Siedzieli przy stole po obiedzie.
- Więc, dzisiaj idziemy do tej jaskini, w której
prawdopodobnie będzie wskazówka. Jutro jeśli znajdziemy coś w tej jaskini,
pójdziemy tam, gzie może być horkruks. Pojutrze nie wiem… Jeśli będziemy mieli
szczęście to wydobędziemy ten pierścień…
- No, dobra. Ale Voldemort przecież nie zostawi bez ochrony
tego horkruksa ani wskazówki. Wiesz co tam będzie?
- Nie… Pewnie mnóstwo pułapek. Tak zgaduje. To co? Wyruszamy
za godzinę?
- Ok… Jak mam się ubrać i co wziąć?
- Wygodny, lekki strój, kurtkę przeciw deszczową, może jakiś
polar, buty górskie… I co tam będziesz uważać za potrzebne, tylko nie zapomnij różdżki.
Hermiona jednym zaklęciem wypakowała swoje rzeczy i
spakowała do plecaka potrzebny ekwipunek. Przebrała się w coś wygodnego.
- Ehm… Hermiona? Zajęłaś CAŁĄ szafę…- Harry patrzył się na
jej gołe nogi. (miała na sobie tylko krótką tunikę)
Jaką miał minę... Urocze...
Jaką miał minę... Urocze...
Rozdzal naprawde fajny ! Miło sie czyta ;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do mnie na dramione
pomysl-na-bloga.blogspot.com
Bo ten blog juz nasz
bezbronna-milosc.blogspot.com
Super! Draco, Draco! Jezu jak ja go kocham :3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: dramionejatymy.blogspot.com
LiVaDenVi